Po raz kolejny
przyszła do mieszkania wieczorną porą,
świece dwie już na stole stoją,
zapach jaśminu w powietrzu się unosi,
butelka czerwonego wina o otwarcie
prosi,
lecz nie stół,nie kuchnie dziś wybrali,
zamiast potraw, namiętności skosztowali,
lniany obrus , zastąpiła jedwabna
pościel,
przejść do sedna , będzie dużo prościej,
rzucając się na siebie, na łóżko opadają
bezwładnie,
dotykają swych ciał, szybko lecz tak bardzo
dokładnie,
nie omijają żadnych czułych punktów ciał
swoich,
śpieszą się lecz nie dlatego że ktoś ich
goni,
składał pocałunki , na jej jędrnych
piersiach,
dłońmi i ustami, rysował mape do
szczęscia,
gdy zaczął zaznaczać miejsce ukrycia
skarbu,
użył swej fantazji, by wybuchła odrazu,
gdy pada z wyczerpania na jego nagie
ciało,
dziękuje że znowu mu się to udało,
lecz on liczy że dziś powie coś innego,
że dziś nie wróci do męża swego...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.