Pobudka
jest wczesny jesienny poranek
konary drzew rosnących za domem
lekko pukają w szyby
jakby mówiły czas wstać
nie mam nastroju jest pochmurno
pierwsze krople deszczu spływają po
szybie
z brudnych szyb spływa kurz
konary nasiliły głuche pukanie
liście szeleszczą grając pieśń pobudki
deszcz wzmaga na sile dudni o parapet
błyskawica rozdarła kotarę nieba
piorun walnął gdzieś w pobliżu
czas wstać przełamać niemoc
będą potrzebne kalosze i parasol
za chwilę zanurzę się w szarości dnia
pędząc szybko po kałużach do pracy
Komentarze (3)
taki "dzień świstaka" inaczej ;)
Ileż takich poranków, kiedy człowiek musi wbrew sobie
wstawać.
Wierszyk niczym kartka z pamiętnika, który pisze
życie. Po nocy zawsze nastaje dzień i człowiek czy
chce czy nie wstać musi.