Pochwała jabłuszek
Smutnym na pocieszenie: Wiosną znowu zakwitną jabłonie.
Rumiane, wesołe, soczyste dyndusie
na matce brzemiennej, zgarbionej od
płodów.
Jednako podobne, krąglutkie ziomusie
tęskniące za słońcem, bojące zachodów.
Wygrzane promykiem, pachnące miłością
a kiedy już spadną kuszą ogonkami.
Ujmijmy je w dłonie i z wielka
czułością
wyssijmy z nich soki chciwymi ustami.
Zaprośmy do kosza, niech żyją w
rodzinie.
Kiedy przyjdzie zima smakujmy na
zdrowie.
Dziś w każdym pałacu, każdej chałupinie
wciąż chwalą szarlotkę czcigodni
ojcowie.
Już cydr się pojawił z dobrymi skutkami
bo słodycz musuje niebiańską małmazją.
Naleśnik otula zapach z powidłami
krzepę dając wielką z ułańską fantazją.
Kiedy na dnie kosza ostatnia sierotka
smutnymi zmarszczkami zaświeci nam w
oczy;
Kot z dachu zaśpiewa, odpowie mu kotka.
Po nich matka jabłoń kwieciem zauroczy.
Komentarze (21)
Fajna pochwała jabłuszek. Szczególnie podoba mi sie
ostatnia strofa, nieco mniej wysysanie ogonków w
drugiej:)
Miłego wieczoru.
Sorki tesz:)
Też z przyjemnością :)
Swietnie, z przyjemnoscia czytalam :)
bardzo miło, mięciusio i delikatnie, pozdrawiam :)
Brawo Barnabo, dawno Cię nie było, dla mnie znakomity
wiersz. Dobrze napisany, płynny, dopracowany, z
humorkiem i pachnący jabłuszkiem. Pozdrawiam:-)