Pociąg do domu
Słonkaaa kofaaam waaas :*
Zgasło ostatnie światło...
Idę obca ulicą...
Żadnej żywej duszy...
Ciemne mysli krążą wokół cienia mroku...
Nie boję się, choć czuje sie dziwnie...
Nie czuje bólu, choć z mych rak kapie
krew...
Jest sucho, choc krew zmiesznana jest ze
łzami...
Jest spokojnie, choc przed chwila był
szum...
I zbiorowisko fałszywych, szarych
ludzi...
Idę ulicą ...
Gubie tysiące moich łez...
Gubię tysiace kropli krwi...
Mojej krwi...
Ide ...
Bo cos każe mi iść dalej...
Byc moze szybciej ...
Zapomniałam o czasie...
Choc daleka droga...
Z daleka słysz gwizd pociagu...
Biegnę...
Strach...
Strach, że ... nie zdążę...
Ból...
Ból spowodowany wielkimi ranami...
Teraz wszystko boli...
Boję się ...
Boje sie że bedzie za późno...
Za mgłą widzę pociąg...
To już blisko...
Dobiegam do niego...
Maszyna rusza...
W ostatniej chwili wsiadam...
Widzę różne dusze...
To pociag smierci...
Już czas...
Zdążyłam...
Jadę o domu...
Luna słonko ty mojeee :* muaaa to nie twoooja winaaaa Błaaagaaam nie obwiniaaaj sie za moją głupoteee To dzieki Wam mojeee słonka przez kilka chwil byłam naprawde szczśliwa dziekuuuję waaam za to :*
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.