Pod karasiem
Pewnie nikt nie tęskni a młodzi nie pamiętają... :)
Dziś atmosfery tamtych knajp
nikt już nie odtworzy.
Kelner przynosi kartę dań
gdy sen cię prawie zmorzy.
Na białym obrusie kilka plam
i brudna popielniczka
a do wyboru w menu masz:
wątróbkę, mielony i kopytka
Kopytka dzisiaj trzeci raz
szef kuchni już odgrzewa,
w mielonym możesz znaleźć
kawałki kory z drzewa.
Nie masz też odwagi gryźć
wczorajszej ciut wątróbki.
Lecz nie przyszedłeś tutaj jeść
ale się napić wódki.
A więc zamawiasz setek pięć
i ogóreczek małosolny.
Kelner do baru biegnie w mig,
szybko jak konik polny.
Wie, że do rachunku jego wiek
dziś będzie doliczony,
a jeśli zechcesz jeszcze dwie
dołoży też wiek żony.
W barze króluje pani Krysia
co dar szczególny ma
z pół litra leje setek sześć
i nikt jej nie powstrzyma .
Więc jeśli chciałeś dzisiaj tu
wypić pól litra okowity,
to zamów bracie setek sześć
byś nie był niedopity.
W kącie pod ścianą siedzi typ,
trzy lata bez wyroku
i obserwuje od niechcenia
ofiary swego skoku.
Bo jeśli urwie ci się film
bądź pewny jak cholera
rano mniej ci dokuczy kac
a bardziej brak portfela.
Komentarze (26)
kilku obwiesi
w knajpie pod leszczem
też namierza świeżego
leszcza i jego kieszeń
...rybka bierze :)
*...w kazdej knajpie:)
Ach! W kazdym barze byla pani Krysia:)
Co prawda do takich knajp nie chodziłam ale wiersz
jest tak obrazowy, że wszystko już o nich wiem.
Miłego dnia
wiersz jak ulał do dawnych lat ... kieliszek i
wątróbka ...to mało spotykana zakąska ... do wódki
dzisiaj...
:)))))))))))
Żałuję, że takie knajpy znam tylko ze zwierzeń stałych
bywalców:(
I chyba przez ten żal, wyjątkowo tym razem nie
ucierpiał monitor...
EXTRA, Arturze:-)
Takie cuda to ino z czytania znam :)
Pozdrawiam :)
klimatycznie :) fajny wiersz
barwna atmosfera dawnych knajp. Po prostu świetnie się
czyta.
Fajnie, barwnie, odtworzyłeś atmosferę tamtych knajp.
Pozdrawiam
Były takie knajpy. Pamiętam kiedyś byłem na obozie
wędrownym. I z grupą 25 młodych ludzi poszedłem do
takiej knajpy na kolację. Bez alkoholu (no może z 5
osób wzięło piwo). Kiedy wychodziliśmy z lokalu kelner
na drzwiach przywiesił kartkę "Nieczynne, bo zjedli
całą zagrychę".