Podarty worek
Spytaj się Boga,
gdzie ona jest,
gdzie się zgubiła?
Dziewczyna młoda,
co serca zdobiła.
Oka mgnień wiele,
ale sam Absolut nie wie,
czyś ją przykrył piachem,
może ukradł tchnienie,
ostrym swoim mieniem.
Na wskroś
suchego oceanu trawy,
zimną rosą zroszony,
wypoczywa trup niechciany
w wór podarty przyodziany.
Na nic rozpacze matki,
na nic boleść ojca.
kilka lat jak jej nie ma,
a tamten znów ciał żąda
i znów trup
przygląda się z worka.
dla Nich...
Komentarze (8)
Dostałam dreszczy. Mocny. Bardzo na tak. Pozdrawiam
Piękny wiersz, poczułem się jak rodzic ofiary i
sprawca zarazem...
świetny wiersz go dzień przeczytania podoba się
pozdrawiam ;))
Wróciłam i przeczytałam jeszcze raz, zaintrygował
mnie.
Absolut, wie co robi. Dał nam rozum i wolną wolę,
którą możemy rozporządzać według własnego uznania.
Trudny temat i orzech do rozgryzienia.
Pozdrawiam.
dobry, świetny wiersz. pozdrawiam.
Temat przerażający, ale pisać można o wszystkim i tu
autorce udało się utrzymać mroczny klimat. To, co mi
przeszkadza to zapis „Jej” z dużej litery wg. mnie tu
niekonieczny (gdyż nie ma tu bezpośredniego zwrotu,
tak jak np. w listach) oraz znak zapytania w połowie
zdania (powinien być na końcu, czyli tu po
"zdobyła?"). Do zapisu „Absolut” (tutaj w zwrocie
spersonifikowanym) - chyba może być z dużej litery.
Pozdrawiam :)
Ciekawy pod każdym względem.
Podoba mi się.
Pozdrawiam:)
"Na wskroś suchego oceanu" Skojarzyło mi się z
"wpłynąłem na suchego przestwór oceanu" :) Wiersz
rzeczywiście trzyma zimny, mroczny klimat. Ciekawy,
zatrzymuje. Pozdrawiam