Promienie Słońca
Dla koleżanki, co wiecznie ma grzejnik na zero oraz ciągle wietrzy pokój...
Przez moje palce
wita mnie promieniem - Słońce.
Kłuje me oczy, nie mogę patrzeć.
Muszę zamknąć je zatem,
bo gniewa się źrenica moja.
Gdy promień oko rozwściecza,
łza jak opętana ścieka.
Daremnie chcę Słońce odgonić,
jak dzikiego psa, co na kość czeka.
Uciec z nim gdzieś,
biec szybko,
zabrać daleko, schować,
a później ze złości -
napluć i zakopać,
by zgasło na zawsze,
by wspomnień nie ruszać,
ale koniec będzie taki,
że głupcem musi być ten,
co chce Słońca byt
utracić.
Komentarze (9)
Piękny wiersz,pozdrawiam miło
Podoba mi się.
Pozdrawiam:)
świetny wiersz niby tyle komentarzy dopiero 2 głosy eh
dziwne heh pozdrawiam
,,łza jak opętana ścieka".. pięknie :)
Dziękuję za zauważenie powtórzenia..."te oczy
zmienię", ale zostanę, przy swojej wersji, co nie
oznacza, że Pani jest zła... :) pozdrawiam
Przez moje palce
przenika promień słońca.
Witam się z nim.
Kłuje oczy, nie mogę patrzeć.
Gdy promień oko rozwściecza,
łza jak opętana ścieka.
To tylko po małych korektach kawałka wiersza, ale
prawidłowo oczy - oko zbyt blisko siebie.
Warto pamiętać by unikać zaimków, słów tego samego
znaczenia, ich bliskości... pozdrawiam
Interesujący wiersz.
Gorzej by było, gdyby nie wychodziła z domu i
siedziała by pod kołdrą... Zresztą, jest wiele osób,
co nie przepadają za słoneczną pogodą.... :)
pozdrawiam
Fotofobia, jak nic. to się leczy.