Podróże zagraniczne
Kopnięci prądem dywagacji
elektryzowaną degrengoladą
jak rozdzielone bliźniaki syjamskie
jeszcze zrośnięte jedną łapką
żegnamy swoich bliskich.
Zagłaskane myślą głowy
ćwierci śmierci wiercipięt.
Jak tu dopodróżować do połowy
wstrząśniętych snów - bez zaśnięć.
Popchnięci powiewem aglomeracji
posuwamy się pijąc oranżadę.
Patrząc na kobiety z wysp egzotycznych
z epilepsją rozfalowanych słomianek
Na konstrukcji świątyń kości udowych
podpartych dwoma kolumnami.
Folklorem niesiony rozhuczany taniec
intryguje zagraniczne aparaty cyfrowe.
Wieniec kwiecisty wrasta się
w rozpalony grzbiet.
Będzie nowym członkiem
organizmu (dzień dobry panu
proszę zapłacić za wstęp
i rozsiąść się wygodnie
w fotelu. Życzymy miłej podróży)
Ziemniakom z brzydką fizjonomią
wykopanym - spod ziemii
wykąpanym - w baseniku
dziurawych wiaderek
bez slipek, okularów i czepka
bez szans na ratunek
gdy nie złapią powietrza -
Wejście do morza jest wzbronione.
Tym bardziej, że wzrostem nie sięgają
metra,
a rekiny delektują się puree.
Komentarze (1)
Ale namieszałeś. Jak najbardziej w pozytywnym
znaczeniu. Tyle zagubionych rymów i treści. ---
Wyjeżdża na wakacje poza kontynent, marzy o ciałach
licząc na akceptację a tu nici. Brutalna to ostatnia
zwrotka. Wiersz bardzo mi się podoba.