Podziały
Niosła mnie kiedyś,
Pokrętna wiara.
Że człowiek może,
Jak się postara.
Że coś dokona,
W swoim przedziale.
I w myśl zapadnie,
Na zawsze trwale.
Ale przekornie,
Życie się droczy.
Potrafi czasem,
Przykro zaskoczyć.
Kłody podrzuci,
Obleje błotem.
Aż człowiek straci,
Wszelką ochotę.
Znów się podnosi,
Ale upada.
Tak go wyniszcza,
Przypadków zdrada.
Walka daremna,
Przyznać to muszę.
Lecz kiedyś znowuż,
Siebie przymuszę.
I coś dokonam,
Łamiąc podziały.
Dla własnej chęci,
Także też chwały.
Komentarze (5)
Święte słowa, pozdrawiam :)
Napisałeś fajny, ciekawy wiersz i już masz powód do
chwały.
Tak to w życiu bywa więc łam podziały i do roboty,
podoba mi się jak w lekki sposób podajesz ważne sprawy
:)
Więc rusz do boju, niech się pogodzą,
a zęby wybij tym wszystkim wodzom.
Pozdrawiam Tadeuszu, głos wołającego na
pustyni czy puszczy...jakoś tak!
Rytmicznie i z nadzieją:)
Ten, kto zasypie obecny podział naszego społeczeństwa,
bez wątpienia
zasłuży na chwałę. Miłego poniedziałku:)