Poemat nihilisty
Uwaga zamęt!
Rząd tymczasowy
objął król kurz
i królowa pleśń
A mnie i moją twarz
umieszczono w małej klitce
zwanej zzziemią
A po czwartym tuzinie
drażetek wyskokowych
jakimi można uczynić
wyrób każdej szanującej sie firmy
farmakologicznej
obudziłem się w złym nastroju
A trzeba nadmienić, że zły nastrój
to obojętność, która objawia się
w pewnym specyficznym
poczuciu humoru
A nie ma nic bardziej smutnego
niż obojętność objawiająca się
w perspektywie w/w agonii
Tak, mam agonie i nie zawaham
się jej użyć
Ludzie mówią:
Oto jest ten,
który prześmiał
całe życie
Wierzy,że zesłał go Bóg by obrzucał nas
wyzwiskami, i aby usprawiedliwić się
z pomyłki popełnionej szóstego dnia
uczynił go swoim osobistym Jerrym
Springerem,
którym Sam zreszta jest
Słyszałem też, że
gdy tak bluźnił nawet nie pofatygował
się
by przy wymawianiu słowa Bóg
wyjąć z ust butelkę spirytusu!
A zatem strzeżcie się nosiciela
błazenady
Niech jego przeklęty urok nie spadnie
na wasze kobiety
Nie pozwólcie byście mieli w sobie choć
odrobinę ironii
I słucham tych milczących starców,
podlotków z nożami i ocipiałych
mentorów szkolących plastik na
przyszłość gminu
I wisi mi to koło
duszy
Rozglądam się
Zapełniona popielniczka pełna
własnorecznie skręconych fajek
Ile to już ludzi spłonęło w łózku?
W tle muzyka-głos nieżyjących
Oni tez tak mówili ale ja
siebie nie skończe
Co najwyżej odużony życiem
wejdę pod karawan
lecz dość anegdot
Bo rzecz ma się również do pewnej
małej dziewczynki
o anielskim imieniu,
której powierzyłem swe tajemnice
ma na imie Idź do diabła
i nigdy mnie nie ocenia
Może dlatego,że została wymyślona
inaczej byłaby zwykłą, przeciętną,
uroczą idiotką zjadającą chleb,
w którego trzewiach pływa pot
i krew walczących z mrozem
i upałem niewolników wszechświata...
Dobrze, juz przecież przeprosił za to
Sam Jan Paweł II
Przyjmuję przeprosiny
i pogrążam się dalej
i jestem zmęczony
i mastrurbuję swój umysł wizją poprawy
i włożę
język w Twe usta i uwierzę
Błogosławieni Ci, którzy nie włożyli
a uwierzyli
Jeszcze mogę być święty
mógłbym to nawet mieć na papierze
ale nawet jeśli zlikwidowano by zajęcia
W-F-u na seminariach
przerażała by mnie wizja
odpowiedzialności,
demonów, egzorcyzmów,
niewinnych spojrzeń, dźwięku
upadających pieniędzy
i pocałunku...
Zdrady, na której mi zależy
Dlatego ja również pielęgnuje
milczenie
Spaceruję po domu, przytulam się do
gwiazd
Nucę im, by nie bały się umrzeć
Wtedy to wiatr żegluje moim
anorektycznym ciałkiem
i zatacza kręgi aż do przystani wymiot
I to już jest zaleta gdy spokojnie
daję się odprowadzić do domu
dwóm kobietom bez awantur
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.