...Poeta...
Przy wietrze ciepłym
przez cichy las
w wieczorny,gorący letni czas...
Błądzi poeta ze smutkiem na twarzy...
Oczy zamyślone
chłoną piękno świata tak przez ludzi
wzgardzone...
Jego oczy łzy zalewają
Usta rzadko uśmiech odwiedzają
Klan wielkiego rodu tę postać otacza
I choć wielu ludzi z nim chleb w miodzie
macza
On swe serce ukrywa...to ból
...samotnością się nazywa..
Myślami wciąż wraca w dziecinne strony
gdzie niegdyś dotykał..drzew pnie,korony
Gdzie wsłuchiwał się w mowe kwiatów,szum
zbóż kołysanych wiatrem...
Dziś przygniata go siła...
On wie, że do śmierci go będzie gnębiła
Dusza zapłakana
Serce rozpalone
Usta połykają oczu wody słone...
Grudkę ziemi dotyka i choć drżą ręce
oko szuka prawdy
w każdej wnęce...
życie przemija szybko jak trawa zielona
on wie że gdzieś na obczyźnie zapomniany
skona....
Bystrooka
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.