Pogwałcona
Do napisania tego wiersza zainspirował mnie pewien film, którego tytułu niestety nie pamiętam...
Była cool blondynkš z uśmiechem na
twarzy,
Nikt jednak nie wiedział o czym tak
naprawde marzy.
O czym ni po nocach i o czym na jawie,
Czy dobrze sie bawi na każdej zabawie.
Każdy uważał, że jest zwykła, lecz ma w
sobie co dziwnego,
Co tajemniczego i przerażajšcego.
Najpierw sie wszyscy tego domylali,
Lecz po jakim czasie niestety
przestali.
A szkoda, bo gdyby choć jedna osoba dalej
to dršżyła,
To ta laska być może dalej by żyła.
Przestałaby marzyć, aby mieć przyjaciół-
-bo juz by ich miała,
A zatem niczego by się nie bała.
Nawet ojczyma gwałcšcego nocami,
I poniewierajšcego jej ciało palcami.
Płakać w poduszkę już by nie musiała,
Bo zaufać komu by miała.
A tak nie pozostało jej nic innego,
Albo zabić siebie, albo tego człowieka
złego.
Bała się odpowiedzialnoci karnej,
W przyszłoci kariery marnej.
Więc postanowiła zdecydowanie,
Że najpierw on zginie na jej czerwonym
dywanie,
A potem ona skoczy z balkonu,
Ale nie jej własnego domu.
Wtem najpierw list napisała,
W którym powiedziała co i dlaczego,
Dlaczego zabiła siebie i jego.
I nie chcšc tak bardzo łamać serca
matki,
Złożyła na kartce pocałunek gładki.
A potem skoczyła...
...i został po
niej tylko ten jeden list...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.