Pójdę na spacer.
Chociaż słońce przeplata się z gęstymi
chmurami,
wiatr plącze włosy na głowie,
a rześkie powietrze wywołuje gęsią
skórkę
pójdę na spacer,
za miasto
w stronę pól,
rozruszam zastygłe kości, przewietrzę
umysł.
Tradycyjnie wspomnę wczorajszy dzień,
co zrobiłam dobrze, a co źle
kogo zraniłam, komu pomogłam.
Nie starczy palcy u rąk, nawet nóg
by zliczyć grzechy z poprzedniego dnia.
Pójdę na spacer,
po raz kolejny po drodze spotkam Jezusa,
powiem Mu czego się boję,
z czym nie umiem sobie poradzić,
zapytam się Go jak mam dobrze żyć,
którędy iść,
bo choć to wszystko wiem,
umysł regularnie nie sprzątany,
zapomina.
Pójdę na spacer,
spotkanemu Bogu oddam
moje troski, problemy i żale.
Przeproszę za brak wytrwałości i chwile
zwątpienia,
brak rozmowy i czasu.
Potem pożegnam się i wrócę,
odnowiona,
pełna optymizmu i chęci do życia,
by za jakiś czas znów pójść na spacer.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.