Pół
Ciemność... widzę tylko ciemność. A
jasność,
Którą dostrzegałem a dostrzec już nie mogę
znikła z mej wizji.
Zza okna, które dziś dla mnie ochroną,
dostrzegam samą ciemność.
Nic poza tym nie widzę, nie zauważam już
niczego, prócz mej własnej hipokryzji.
Kierunek, który sobie obrałem gdzieś umknął
w mojej nieświadomości,
Moje działania, nie mają celu, ładu, sensu
i wizji,
Moje myśli starają się krzyczeć i krzyczą
głośno, co raz głośniej do mych uszu,
Mówią „niech świat nas ujrzy, niech
ludzie nas zobaczą”, niech już one
nie płaczą.
Strach me sny wypełnia swą przerażającą
wonią, gdyż nie wiem,
Nie wiem czymże jestem, esencją czy częścią
samego siebie?
Powątpiewam, w umyślę ciągle coś knuję,
czego ja oczekuję?
Rozdarty w pół jak przerwane w talii
karty.
Codzienna walką z przeciwnościami losu,
Rzadko pozwala naszemu wnętrzu dojść do
głosu,
Ja z nim rozmawiam, bo tak myślę, bo tak
czuję,
Hejże! Czy to normalne, że zwierciadło mnie
okłamuję?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.