Półprzytomna senność
Jak słońce w morzu tapla się
zachodnie,
tak sny spowiły mgliście moją głowę,
obce, nieznane obrazy przechodnie,
z rzeczywistością nawiązują zmowę.
I często jakby spoza ziemskich bytów,
wśród zjaw koszmarnych z trudem się
poruszam,
z szansy korzystam, różnorakich
chwytów
i jakby z bólem do działania zmuszam.
Na snu granicy, gdzie jaźń balansuje,
do głosu wraca proza codzienności
i nie wiem nadal gdzie lepiej się
czuję,
w marzeniach, czy śnie o naszej
miłości?
Komentarze (18)
To prawie elegia. Wiersz warsztatowo doskonały.
Średniówka po pięć, rymy krzyżowe, piękny
jedenastozgłoskowiec. Odczucie-czytam Słowackiego. No,
niech ci ten komentarz nie zawróci w głowie, ale
naprawdę jestem pod wrażeniem. Widzisz-czasami nie
wiemy, czy życie w naszym kraju-zwłaszcza codzienne-
to jawa czy sen. Pozdrowionka.
witaj, widać podobnie myślimy, marzymy. Piękny wiersz.
dobrze jest marzyć, śnić o miłości, najlepiej jednak w
rzeczywistości.
ozdrawiam.
No pięknie szczególnie na samym końcu, dla mnie bardzo
romantycznie. :)