Pomarzyć...!
Żona wczoraj po kolacji
prezencik mi dała,
bo się cała przed obliczem
moim rozebrała.
Nie robiła powiem szczerze
tego od tygodni,
więc czym prędzej co tu gadać
pozbyłem się spodni.
Gdyż wymiary takie miała
jak Dżoana Krupa,
wąska w talii, jędrne piersi
no i kształtna pupa.
Już ją miałem brać na wyrko,
już gotowy byłem,
lecz się kurcze okazało,
że ja tylko śniłem.
Bo mnie właśnie nad wieczerzą
tak zastała żona,
i powiada: Słuchaj Krzysiu
- kolacja skończona!
Komentarze (35)
Trzeba było drogi Krzychu robotę tą zacząć,
a nie tam przy stole, kolacyjką raczyć.
A to Ci dopiero, super
Lubię do Ciebie wpadać:-) :-)
Miłego:-)
Ciężko nam się w rzeczywistości zmierzyc ze snami. Co
to człowiekowi w nocy przychodzi do głowy. Pozdrawiam
Krzysiu.
Ironia życia, ale na wesoło, Krzysztofie :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Ojjjjj, to tak jak że snem o Indianie na koniu.
Budzisz się Indianie nie ma a koń stoi... ;] ;]
Pozdrawiam :*)