pomiędzy drzewami
pomiędzy drzewami
zbieram jagody nocy
powolutku, na palcach
i opuszku brzucha
przesuwam się
w ciszy szeleszczą trawy
nie stopionego jeszcze śniegu
noc
jest jak twarz mężczyzny
który nie goli się
kładę dłoń
na porośnięty drzewami policzek
głaszczę go, gałęzie, po naostrzonych
końcówkach
wzdłuż pnia
ścieka krew
czyja ? moja, jego ? nie wiem
to w ogóle nie jest ważne
zobaczyliśmy się
na moście
nieuważnie
niechcący
dotknęliśmy się
to przeze mnie
pośliznęłam się na liściu
wytrąciłam cię z równowagi
gdzieś tuż tuż
z mroku wrzasnął ptak
błony skrzydeł
odcięły niebo od naszych głów
przepraszam
spowodowałam ten zamęt
przepraszam za ten liść
noc
wsparta na betonowych filarach
drzew
kruszy się
za chwilę zakwitnie hiacynt
wschodu
przepraszam, że dotarłam aż tutaj
na moście
nie oczekiwałeś mnie
wlokąc rozłupany orzech snu
w sobie
szturchnęłam cię
i dopiero w tym momencie zobaczyłam
z ciemności wyłoniła mi się
twoja twarz
zawieszona na agrafce
Komentarze (8)
Dobrze, że to orzech snu...i ta twarz, twoja twarz
zawieszona na agrawce, nieogolony mężczyzna robią
wrażenie , jak dla mnie dobry wiersz...pozdrawiam z
rana
z kim wy się zadajecie nie ogolony
tramwajarz bo oni jeżdżą z agrafkami nad głową i na
dodatek leśnik amator
kiepskich lasów konserwator
Bardzo fajnie napisane :)
Podoba mi się porownanie do nieogolonego mężczyzny.
martamaro, dwie pierwsze strofy wydają mi sie trochę
na siłę.Podoba mi się porównamie lasu i gałęzi do
nieogolonego mężcyzny. Smmutno,wywal to poczucie winy
do kubła i agrafkę też. Szkoda zdrowia
i co ja mam napisać bardzo ciekawe dobra niech takie
będzie gadać o tym tak pisać nie
Lubie Twoj abstrakcjonizm, Marto.
Pozdrawiam.
bardzo ciekawe pozdrawiam