poranek listopadowy
Mgieł zasłony się podnoszą
w pejzażowym cud teatrze,
jeszcze chwila i jesienny,
uśmiechnięty dzień się zacznie.
Słońce wdziewa złote szaty,
w kroplach się odbija rosy
i przyrzeka na Dzień Dobry,
ciepłą pieśń na ptasie głosy.
Może to dziwne, ale gdy miasto jeszcze spało, słychać było śpiew cichutki ptaków. I na pewno nie były to marzenie... (Tylko niestety trzeba przed szóstą wychodzić z domu) :)
autor
Maryla
Dodano: 2009-11-14 13:26:39
Ten wiersz przeczytano 3629 razy
Oddanych głosów: 32
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (17)
Ptaki w listopadzie to już chyba nie śpiewają. No
chyba że wrony kraczą. Ale niech Ci będzie, daję +!
piękny wiersz, wspaniały poranek.
pozdrawiam;)