Portret mamy
Coś się zmieniło w przedświątecznym
pędzie,
ktoś przebiegł w butach po czystym
dywanie,
igły z choinki są już chyba wszędzie,
pod stołem resztki po świątecznym
sianie,
wylał się barszczyk, a ze śledzi kapie,
ściemnia się, czas już siadać do
kolacji,
sierści po kocie pełno na kanapie,
bracia jak zwykle wypatrują gwiazdki,
oj, nie jest łatwo, lecz jakoś zdążamy,
ojciec opłatek łamie w świecy blasku,
gdy przy nakryciu stawia portret mamy
zapada cisza... nie płacz już głuptasku.
Komentarze (31)
Piękny i wzruszający wiersz. Pozdrawiam :)