pośpiech
wczoraj było to lato
gdy dłonie pachnące malinami
chowały w trawie sekret niewinności
kiedy oczy widząc
słoneczną grę promieni
śmiały się radośnie
wczoraj żadna plama
nie potrafiła zepsuć humoru
każdy skarb był wart zdobywania
każda kałuża grą brudnych kolorów
a później nagle zawirowało
ruszyło z miejsca wszystko co stało
ptaki zaczęły ciut ciszej śpiewać
zniknęły motyle a nawet drzewa
zszarzały przeszkodą na drodze się
stając
wciąż łapiąc oddech
śmiejąc się płacząc
goniąc niedoścignione chwile
chcemy by wszystko do stóp nam padło
aż gdzieś na drodze spotkamy zwierciadło
gdzie jest ten uśmiech pełen miłości?
dlaczego inny jest koszyk malin
dlaczego niebo płacze tak żałośnie
czy uda się jeszcze ten czas odnaleźć?
Komentarze (1)
Piękny, ciepły wiersz. Pozdrawiam