Powracający koszmar
Niespokojne sny otacza gęsta mgła
Zza niej wynurzają się kontury koszmaru.
Cichutko szeleszcząc podążają w tę stronę
Owijając srebrnymi nitkami pajęczynowego
uśpienia.
Wyrywa mnie ze snu mój przerażony głos
Odwracam głowę poszukując Ciebie.
Każdej nocy otulałeś mnie ciepłym kocem
Dawałeś siłę na przeciwstawienie się
zjawom.
Dziś coś się zmieniło,bo obok mnie nikogo
nie było.
Słychać wokół jedynie przeraźliwy świst
huraganu
Naokoło panuje ciemność,samotna pustka
Ponura noc ze snu objawiła się
rzeczywistości.
Zimny dreszcz przebiegł po roztrzęsionych
plecach
Słony deszcz łez dotknął krwistych warg
Ciepły koc stał się śniegową pierzyną
Chłodna poduszka zebrała pot z mokrego
czoła.
Rozdrażniona krzyczałam jak w amoku
Serce wyło spragnione Twojego pocieszenia
Ciało potrzebowało ukochanych,ciepłych
dłoni
Na oślep rzucało się na sennym łożu
Nagle wszystko zamarło w spokojnej ciszy
Czarodziejska dłoń musnęła mokrego
policzka
Uspokoiła nerwy,przekazała ciut siły
By wnet zatopić się w radosnych
marzeniach.
Komentarze (3)
bardzo dobry wiersz...nie ma człowieka któremu by się
przynajmniej raz nie śnił koszmar...wtedy potrzebujem
bliskiej osoby ......+
Z życia słyszałem o takich koszmarach, więc opisujesz
rzeczywistość - z dreszczykiem. +. Pozdrawiam
Ładnie piszesz.Zgadza się,potrzebujemy bliskości
drugiej osoby +