Powrót (?)
Myślałam iż zniknąłeś z mojego życia już na
zawsze
Że wyrzuciłam Twój obraz z mojej chorej
pamięci
Że nie wrócisz już nigdy, a ja
Będę żyć spokojna w moim własnym świecie
Ale to była wielka pomyłka…
Śmieszna wiara w zapomnienie
Przybyłeś nagle, nie pukając wtargnąłeś do
pokoju mych myśli
I rozsiadłeś się wygodnie na starej pufie
stojącej w kącie
Spotkaliśmy się jak dwójka zabieganych
ludzi zderzających się na rogach ulic
To bolało
Widząc Cię czułam szczęście niegoszczące w
sercu, od lata
Gdy słońce świeciło fioletowym blaskiem
Duszę rozpierała promienista radość
Pozwoliłam pochłonąć się przez trzęsawiska
bzu, patrząc w Twe oczy
Najdroższe niegdyś kryształy
Poczułam Cię każdym włókienkiem
ciała…
Jednak
Serce zaczęło głośno wołać
„Nie!”
Nie… chcę stracić przez Ciebie
kolejnych dwóch lat życia
Nie… pozwolę zniszczyć Ci ciężko
zdobytego spokoju duszy
Nie… chcę byś więcej wbijał mi w
serce nóż
Nie… proszę o nic więcej tylko o to
byś odszedł
Raz i na zawsze
Ty nauczyłeś mnie kochać, a teraz
Pragnę zapomnieć jak się to robi
Proszę…
Oducz mnie miłości…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.