Powrót
Kiedy noc na noc jedną unieważni życie,
Żebym na dzień męczący nabrał trochę
siły,
Wtedy oczy zamykam; wracam z serca
biciem
W miejsca, co kiedyś były. A może się
śniły?
Znowu las pachnie lasem. Gdy spojrzę do
góry,
To widzę przez gałęzie – aż nie chce się
wierzyć –
Jak na niebieskim niebie płyną białe
chmury
O kształtach zwierząt, smoków, a może
rycerzy.
Jest mi ciepło, bezpiecznie i – chociaż to
dziwi –
Rosną grzyby, choć kwitnie konwalia i
dereń.
Słońce świeci. Mijani ludzie są
życzliwi,
A do domu mam tylko pięć minut rowerem.
I niczego mi przecież więcej nie
potrzeba.
Dom jest blisko, a w domu mama na mnie
czeka.
Kiedy przyjdę dostanę kromkę z cukrem
chleba,
Do chleba da miseczkę mi zsiadłego
mleka.
Jak miło, gdy wiatr chłodzi, ziemią pachnie
ziemia,
Zbierać grzyby, na bukiet łamać dereń
złoty,
Lub po prostu wygrzewać się w słońca
promieniach...
Choć wiem, że to sen tylko, lecz nie myślę
o tym.
Komentarze (15)
Powrot... powrotem...
lecz TAK napisac o tym!
Tylko Ty potrafisz. :)
Pięknie wspominasz,zabierasz czytelnika w normalność i
beztroskość. Łezka się zakręciła. :):):)
Piękne wspomnienia :)
Pozdrawiam.
Się mi, tak miło na serduszku zrobiło.
Dziękuję
Dobrze jest mieć takie spokojne wspomnienia,
piękny wiersz,
pozdrawiam serdecznie:)
też często wracam do wspomnień do moich gór, lasów,
łąk, pól obsianych zbożem i do ciepłego domu.
Bardzo wzruszyłeś, Michale... Aż słów braknie... I do
mnie wracają wspomnienia... "Choć wiem, że to sen
tylko..."... A może, może jednak, gdy spojrzę w
obłoki...
Dziękuję za ten Wiersz.
Pozdrawiam.
Pięknie, wspomnieniowo, sądzę, że młodość i chwile z
naszymi Rodzicami zawsze będziemy ciepło wspominać,
nawet jeśli nie było luksusów, bo najważniejsze to ich
ciepło, poczucie bezpieczeństwa i to, że byliśmy
młodzi i beztroscy, a dziś zarówno beztroskość jak i
najbliżsi są niestety daleko i trudno się z tym
pogodzić, ale trzeba. Ja musiałam wcześnie się z tym
pogodzić, a miałam kochających Rodziców, na dodatek
byłam jedynaczką, a straciłam ich
przed 30 tką, moja śp. Mama, nie doczekała wnuka,
Ojciec na moment był z nim, ale wkrótce po niej też
zmarł. Bardzo mi ich brakuje, najbardziej Taty, bo z
nim miałam większa więź, niż z Mamą, to do niego szłam
z każdym problemem, o wszystko mogłabym pytać, On miał
dla mnie więcej czasu, niż Mama, może dlatego, że Mama
poza pracą jeszcze lubiła malować, a i szyła całkiem
dobrze i miałam dzięki niej całkiem fajne rzeczy,
spodnie, garsonki.
Sorry, że się rozgadałam, pozdrawiam sobotnio.
Piękne melancholijne wspomnienia...tak nie wiele do
szczęścia potrzeba, doceniamy to dopiero, kiedy
tracimy...
Pozdrawiam ciepło Michałku :)
Beztroska - w tym wszystkim to było najpiękniejsze...
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie"-
jak w tym wierszu.
Chciałabym
Pięknie, a nawet bardzo pięknie to opisałeś, z
refleksją nad tym, czego już nie ma, ale jest we
wspomnieniach. To dobrze, że nasz umysł zapamiętuje
bardziej te dobre chwile, bo tych gorszych też zapewne
było niemało, przynajmniej u mnie. Pozdrawiam
Powiem coś o przesłaniu i odczuciach gdyż sam wiersz
mi się podobał choć tym razem nie zachwycił. Dopiero w
pewnym wieku, (wiem to po sobie) człowiek potrafi
docenić rzeczy proste. Potrafi też stwierdzić jak
niewiele do szczęścia brakuje i co jest najważniejsze.
Pozdrawiam z uśmiechem:)))
...kiedy przyjdę dostanę z cukrem kromkę chleba...
zakręciłeś łzę w oku; pozdrawiam:))
Powroty do beztroskiego dzieciństwa, pod skrzydła
mamy, naprawdę wzmacniają.
Ładnie o tym. Miłego dnia Michale:)