Poza obrębem nocy
Zabrałabym ze sobą
wszystkie niepokoje.
Schowała je do kieszeni
głęboko,
gdzieś na samo
nieosiągalne
dno.
Zabrałabym smutki,
porażki,
rozdarte serce,
niepewność jutra
schowałabym tam,
gdzie nikt
nigdy
nie zagląda.
I lustro nie widziałoby
zapłakanej twarzy,
nie peszyłoby się
widokiem tuszu
spływającego
po policzkach.
Przy lampce nocnej
zamieszkałoby ukojenie
wreszcie
niczym
niezmącone.
autor
Orzecha
Dodano: 2007-11-25 16:55:44
Ten wiersz przeczytano 773 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Piękne, nastrojowe. Wyważone. Jak to nocą... Podoba mi
się, że twój wiersz nie jest krzykiem, tylko szeptem,
który unosi się w mroku. :)
W bardzo spokojny sposób opisałaś swój smutek i leki,
które pozornie wydają się małe a jest wręcz
przeciwnie... jednakw zakończeniu widze pocieszenie i
nutkę optymizmu.
Każdy chciałby słyszeć takie życzenia i postąpić tak
jak Ty.Pozbyć się smutku i zrobić miejsce na
szczescie,ukojenie.pozdr.+