Poza Tobą
Poza Tobą, w oddali wysokie gwiazdy wróżą
tęsknotę
Schnie drapieżny okwiat ust i dłonie
mdleją
W jałowym świetle w którym Twego złocistego
blasku nie ma.
Moje serce woła w tęsknocie.
Moje serce ustaje oczekując każdego
sygnału.
To jak wołanie zagubionych podróżników.
To jak zaćmiony promień samotnej latarni
Wypatrywanej z nadzieją w sercu.
Wciąż gromy upiorne kruszą niebios
błękit
w dalekiej krainie serce zamienia się w
złotą bryłę.
A ja kocham zakrzepłym rubinem serca
uparcie
stopy swe przytwierdzam mocniej choć ziemia
drży
i darń skalista rozstępuje swe twarde
ramiona.
I mojej świątyni skroń na głazy upada,
zamykają się obie połowice ziemskich
dłoni
niczym powieka rażona palącym kurzem.
A ja miłuję i nie wypieram się swego
pokarmu,
nie rozlewam wina duszy,
chlebem warg ukochanej nie gardzę.
Kolosem czy grudką podążam,
na źdźbłach ostatniej trawy.
Wśród skał i na przestrzał słońcu co
płacze,
łzami ognistymi rosząc posuchę sromotną.
Biegnę do ramion, do uśmiechu co zawsze
oczekiwał będzie jak spragniony grzbiet
psa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.