Pozdrowienia z Afganistanu /...
Pomimo, że zastrzegłam, żeby panowie z
Ameryki nie pisali, to i tak pisali. Trafił
się jeden, który miał polskie korzenie,
opowiadał o swoich dziadkach, których
zresztą też nie bardzo pamiętał. Miał na
imię Donovan, znał też kilka polskich słów,
no i wiadomo teraz w internecie włączy się
tłumacza i można klikać. Jego pierwsze
listy były ciekawe, opowiadał o Ameryce i
swojej sytuacji osobistej, był rozwiedziony
i miał 14-letniego syna. Wysyłał mi
zdjęcia gdzie bywał w Ameryce, no i swoje,
był wysokim, dobrze zbudowanym
mężczyzną.
Każdy list kończył jakimś Boskim
pozdrowieniem, aż w końcu ja też zaczęłam
go tak pozdrawiać. Wszystko było w miarę
dobrze, aż któregoś dnia wysłałam maila z
podpisem 'Pozdrowienia z Niemiec', w
odpowiedzi dostałam 'Pozdrowienia z
Afganistanu', i tutaj się zaczęło...
Okazało się, że jest żołnierzem (wtedy w
Afganistanie była wojna), ale on miał tam
być jeszcze rok i wracać na wcześniejszą,
bo wojskową emeryturę. Szukał osoby, żeby
nie być samemu i móc wspólnie wydawać
pieniądze. W owym czasie prasa rozpisywała
się o aferze, bo rząd USA zatrudniał do
specjalnych akcji najemników. W mojej
głowie włączył się dzwonek alarmowy, w
końcu ci faceci tam mieli podwyższony
poziom agresywności i często sami mieli
problemy z własną głową. Co mi z tego, że
facet fajny, jeśli później mogę fruwać po
ścianach...
Zaczęłam cichutko zagajać o jego jakieś
traumy, a on do mnie z testem
psychologicznym, czy np., muszę poznać jego
znajomych, albo znać wszystkie szczegóły z
życia? Nie wytrzymałam przy pytaniu, czy
jeśli on mnie zapewni, że bezpiecznie
wyląduję, to skoczę z wysokiego klifu.
W dodatku jego profil zniknął z portalu.
Tłumaczył, że za dużo kobiet do niego
dzwoni i on tego nie lubi. Wszystko cały
czas było "w tym dniu darowanym od
Boga".
Już wiedziałam, że jestem wpuszczana w
maliny i wycofywałam się z tego, ale
przekonywał mnie, że jeszcze chciałby
porozmawiać na skypie i wszystko wyjaśnić.
Miałam dość! Napisałam list i czekałam na
odpowiedź:
Powiedz mi co zrobiłeś, że wykasowali Cię z
portalu? Nie nie skoczę z wysokiego klifu i
myślę, że to w ogóle nieporozumienie. Ktoś
Cię poszukuje Donovan. Myślę, że może Cię
znaleźć nawet w Afganistanie. Zachowaj w
tajemnicy swoich przyjaciół, w tym
wspaniałym dniu darowanym od Boga. Uważaj,
żeby Cię nie wysadzili zanim nie dostaniesz
swojej wojskowej emerytury.
Pomimo widocznego sarkazmu z mojej strony
nadal byłam przekonywana, że ktoś źle o nim
mówi i że on chciałby ze mną porozmawiać.
Stwierdziłam - "teraz proszę pana dopiero
się zabawimy..." i odpowiedziałam na
list:
Witaj,
Donovan muszę Ci coś powiedzieć o sobie,
nie nazywam się Eliza, tylko Tatiana
Kozuchowskaja, byłam ukrytą agentką KGB,
dopóki nie napisałeś w temacie
"Afganistan". Obawiam się, że teraz oboje
mamy poważne kłopoty. Ja już Ci napisałam,
że ktoś Cię poszukuje. Dobrze wiesz, że to
nie jest do końca prawda, iż internet jest
anonimowy. Każda strona rządowa zatrudnia
fachowców do znalezienia osoby albo
komputera z którego były wysyłane
wiadomości. To jest mój ostatni list do
Ciebie, poczekam tylko jeszcze na
odpowiedź, adres tej poczty otworzyłam
tylko do korespondencji z Tobą, później go
zlikwiduje. W ciągu tygodnia pojawią się u
Ciebie 2 osoby, to przeze mnie wyszkoleni
agenci. Tak Donovan, nie tylko Ty masz
teraz kłopoty, Twoi przyjaciele również,
dlatego napisałam, że nie chcę ich znać,
ponieważ oni wszyscy zginą. Twój syn
Donovan zostanie porwany, ponieważ
umieściłeś na portalu swoje i jego zdjęcie.
Ujawniłeś się, zapominając, że jesteś
żołnierzem USA i takich informacji nie
wolno jest Ci zamieszczać. Wiesz o tym, że
Rosjanie nie kochają Amerykanów,
udostępnili oni przez moją pocztę(odnaleźli
mnie), dostęp do Ciebie i przekazali to
Al-Kaidzie. Ruchy waszej jednostki są teraz
monitorowane właśnie dlatego, że korzystasz
z komputera rządowego i was namierzają. Nic
już nie mogę dla Ciebie zrobić Donovan.
Przykro mi, że stałam się powodem Twojej
tragedii.
Twoja Tatiana
Po wysłaniu tego listu nadal było mi mało,
więc zadzwoniłam do siedziby portalu i
poinformowałam, że taki i taki pan, pod
takim nickiem, który miał zablokowane
konto(okazało się, że złamał regulamin).
Pani poinformowała mnie, że sprawdzą moją
pocztę. Przez 5 godzin miałam zablokowany
komputer i sprawdzali chyba wszystko... Po
odblokowaniu, dostałam maila, że jeszcze
kilku panów miało fałszywe konta i je
usunięto. Pani życzyła mi dalszej zabawy.
Natomiast ja po przemyśleniu stwierdziłam,
że miałam dużo szczęścia, iż pod mój dom
nie zajechali panowie w kominiarkach z
brygady antyterrorystycznej.
Komentarze (37)
karat i Angel Boy- dziękuję za zajrzenie :)
MM- mina z pewnością była BEZCENNA :))))Dziękuję :)
Masz talent do pisania kryminałów!
Chciałabym widzieć minę tego faceta po Twoim liście:))
Przeczytałam z przyjemnością,pozdrawiam:)
Bardzo fajnie prozą! Pozdrawiam!
Długi i bardzo przyjemny wiersz :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Olu :))))
Super Eleno:-) :-)
Na wesoło
Pozdrawiam:-)
canna ;)))po moją fantazję zajrzyj do "Śmierć na
rowerze" :)))
Wciągnęła mnie ta proza. Jeżeli to wszystko fikcja, to
gratuluję fantazji. Pozdrawiam :)
Wandziu :)))na zawał zejdziesz jak naprawdę będę
chciała postraszyć. To było do śmiechu :))))
Rany Elenko to jest świetne Miałam isc grzecznie spać
ale pokusiło mnie kuknąc do Ciebie i nie żałuję
chociaż podniosłaś mi nieco adrenalinę ta akcją ... :)
Co tam łykne coś przed snam a co sobie poczytałam to
moje Czekam na dalszy ciag bo ... no wiesz ja lubie
takie tematy :)
Pozdrawiam serdecznie i czekam Pa Elenko
Dziękuję Ewuś i magda* :)
Wciągnęłaś mnie. Chciałam znać szybko dalszy ciąg
zdarzeń. Masz dobre piórko.
świetna proza :)))
zefir- dziękuję:)