POŻEGNANIE...
02-03-2010
To było moje pożegnanie,
ostatni dzwonek,
ostatnie spotkanie.
I choć o tym
wtedy nie wiedzieliśmy,
to już wiemy,
że się raczej nie spotkamy.
Ostatni łyk spojrzenia
w złotojasnym półmroku,
w spienionym, gwarnym tłoku.
Ostatnie szczere "przepraszam"
i nić porozumienia,
ale jeszcze chwila -
chwila przedłużenia -
w innym miejscu,
nie bogatym tak we wspomnienia.
To dla ukojenia,
jeszcze parę Twoich łyków,
trochę mojego milczenia.
Potem znowu szczerość,
kilka gorących tematów -
to dla zaognienia.
Ironia, śpiewy, wyśmiewy,
chwila rozluźnienia,
aż do nieokreślonego zakończenia.
Na szarej uliczce rynku,
w przejściu
przez niepowstrzymane wspomnienia,
"piątka" - niepotrzebny dystans!,
przytulmy kawałek zrozumienia.
Takie było ostatnie spotkanie -
to było moje pożegnanie..
Skrót zobrazowania do odtwarzania - żebym nigdy nie zapomniała.
Komentarze (5)
Piękne, choć bardzo smutne... Kiedyś trzeba pożegnać
się z kimś bliskim i iść dalej swą drogą...
Pozdrowionka :)
trudno się rozstać, b. piękny:)
pamiętnik pożegnania, myślę że już nigdy nie
zapomnisz..
bo też nie było to krótkie pożegnanie, wczytując się w
wiersz powiedziane jest że to było spotkanie, o ktorym
nie wiedzieliśmy że było pożegnaniem, że bylo ostatnie
;]...
no i dedykacja na końcu - wiersz miał dawać jak
najwięcej obrazów, a żebym nigdy nie zapomniała ;) i
zawsze mogła z łatwoscią odtworzyć...i tak już wielki
skrót..
jednak dziękuję za słowa krytyki, szanuję;).. i mam
nadzieję że troszkę też wyjaśniłam i zmieniłam tor
typowego myslenia o pozegnaniu.
.............:}...........+