Pożegnanie z Afryką
Wstyd spalił trawy naszej niezgrabności
Hieny zdrowego rozsądku parsknęły
chichotem
Kiedy słonie spłoszone niedelikatności
Spoza akacji krzewów wybiegły z tupotem
Zdeptały resztki porcelany uczuć
Której użycie karmą subtelności
W grunt wbiły całkiem codzienność
namiotu
Stolik przy którym zwykłem Ciebie gościć
I struga dymu zgasłego ogniska
Wbiła się ostrzem w zblakły nieba lazur
Sępy sumienia kołowały krzycząc
że trzeba było lwi pokazać pazur
I stada żyraf obcej ciekawości
Krążą wytrwale wyciągając szyje
Pasiaste zebry głupich wątpliwości
Gazele wahań zostawiły w tyle
Zanim nadejdzie pora łzawych deszczów
Wraz z urażonej dumy statystyką
Szakale gniewu wszystko strawią lekko
I trzeba chyba żegnać się z Afryką
Komentarze (2)
Piękna symbolika.
Poezja.
Nie znam się, ale faktycznie... w tej chwili Pana
wiersze są Cudne.
Ten powyżej
jest z pewnością lepszy od wielu, wielu w tej chwili
prezentowanych na beju...
fajnie spojrzeć, jak poeta się rozwijał, zmieniał
swoje pisanie. Bardzo fajnie.