Pożegnanie z bratem Witoldem......
Mojemu bratu....
Chwilami w twoich oczach przebiegają cienie
przeszłości,
przez moment mały przebłysk świadomości,
wpatrujesz
się we mnie wzrokiem skrzywdzonego dziecka,
nieme
pytania skrywają się pod zamykającymi się
powiekami.
Za szpitalnym oknem, słychać odgłos
spadających kropli
deszczu, jakiś ptak kwili wśród listowia,
stojąc przy
twoim łóżku opowiadam ci obrazy z
przeszłości:
nasz dom rodzinny, wśród kwitnącego o tej
porze roku bzu,
gdzie po wiosennej burzy, na krzakach
lśniły krople
jak brylanty., wilgotne zioła z ogrodu
wydzielały rozkoszne,
odurzające zapachy…słuchasz i cień
uśmiechu przebiega
przez twoją zbolałą twarz…mówię o
późnych, szarozielonych
owsach, bujnej, soczystej zieleni, o drodze
wijącej się
poprzez pola i ukwiecone łąki, zamykasz
oczy…
jesteś zmęczony ziemską wędrówką…tak
bardzo proszę
Boga, abyś przeszedł bez cierpienia z
ziemskiego brzasku
poranka , do bezchmurnych , bez bólu
słonecznych dni wieczności…
Tessa50
Komentarze (22)
Sytuacja trudna dla najbliższej osoby,
tak bardzo boli, gdy musimy się pożegnać
z kimś kogo kochamy.Pięknie to ujęłaś słowami, Twoja
proza jest ujmująca i taka prawdziwa.Pozdrawiam
cieplutko.
takie chwile są bardzo trudne...nie wiadomo czy nie
lepiej umierać w domu, wśród bliskich niż w obcym
szpitalu...dobrze,że jesteś i trwasz, wspierając swoją
piękną, kolorową prozą
Potrafisz swoim słowem uśmierzać ból :)
...odchodzi na wieczność, ale w w pamięci będzie
zawsze żywy...Smutny pełen bólu wiersz...pozdrawiam.
Zawsze trzeba mieć nadzieję Teniu :)
Pozdrawiam :)
ja też lubię Cię czytać....pozdrawiam ciepło
lubię Cię czytać-kolejny raz nie zawiodłam się -
piękna i wielka jest Twoja miłość do brata - cieplutko
pozdrawiam