Pożegnanie (Ciebie)
Żegnam się zbyt późno bo miałam zbyt długo NADZIEJĘ
Zamknęłam oczy i spojrzałam na Ciebie.
Mogę to zrobić zawsze, gdy jestem w
potrzebie.
Patrzę teraz obiektywnie na człowieka co
się zwie
Rozpacz, bo doprowadza do płaczu mnie.
Tak jak ja kocham tak on ze mnie szydzi.
Gdy jestem blisko on się mnie brzydzi.
Oczywiście, ja go kocham, on tego nie
widzi.
Zobaczyłam Twoje włosy, Twe oczy.
Pomyślałam o czymś co za mną kroczy.
I znów niebieska łuna me źrenice moczy.
Moja odpowiedź na pytanie nic nie
zmieni.
Bo nie będziemy ze sobą spokrewnieni.
Ani tam, w niebie, ani tu- na ziemi.
Nie, nie dlatego, że przez Boga
stworzeni.
Nie boję się, źle mi się nie stanie
Ani tobie, na nic moje staranie
Bycia z Tobą, to się zmieni tylko w
płakanie.
Ach! To moje miłowanie.
Z mojej strony nic Ci już nie grozi Bo moje serce, gdy mnie spotkasz, cię zmrozi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.