pożegnanie lata
powietrze lepkie gęste
rankiem drażni ciało
jeszcze w słońcu myślami
twardsza tarcza chmur
broni zbędnie przed słońcem
nie wiedząc że ma pokojowe zamiary
żegnać mi trudno jest lato
i jego blaskiem płonące źrenice
i jego poranki ze śpiewem skowronków
trudno mi żegnać poranne spacery
alejkami kwiatów gdzie lądują motyle
a rzeka jest ciepła i drzewa zielone
wiem że Tobie też zimno leniwie
nie chce się głowy spod klosza wystawiać
narażać na zimno katar i kaszel
wchodzę głębiej pod kołdrę
chowając twarz pod nią
szukam pozostałych atomów ciepła
i te nasze przejażdżki rowerem
i nasze kąpiele w jeziorze do zmierzchu
tak trudno odłożyć rolki i wrotki
założyć wełniane skarpety
dłuższy t-shirt leginsy
sweter i z zeszłego roku kozaki
Klaudia Gasztold
Komentarze (4)
Melancholia. Pięknie. Pozdrawiam serdecznie. Iwona
Świetny wiersz.
No, ale żegnać nie ma co.
Jeszcze trzy tygodnie nam pozostanie.
Kozaki to ostatnio w lesie znalazle m, pozniej
usmazylem sosem zaprawilem i zjadem;))
A na nogach to juz daaawno nie mialem;))
Podoba sie aTOMashowi wiersz;)
Te pożegnania lata na Beju to trochę na wyrost. Dla
mnie jest ciągle lato.