„Pożegnanie ze stadium larwalnym”
Coś się zaczyna kończy się coś.... ;)
czuję że coś zmierzcha
chemiczna euforia rozplata me
dziewczęce dwa warkoczyki
wirując cieleśnie roztaczam
tęczową chmurę
sukienki niewinną biel
zamalowując karmazynem
w trójwymiarowym uproszczeniu
dobiega mnie z dala agonalne
rzężenie jakby wyrwane z gardła
kogoś całkiem innego
jeszcze wczoraj
wtopiona w gorący rytm
migoczących tanim blichtrem świateł
rozpływam się nabrzmiała
i stukot serca goni za tym
od świateł jasnym pulsowaniem
zupełnie jak w ten pierwszy dzień
wszystkiego całkiem
od nowa uczę się po raz kolejny znów
z tych zawirowań czerpiąc
aż do dna wyczekująca i rozedrgana
cierpliwie
tak pozwalam
falom żaru nowego rozbijać się
raz po raz
o ciała nagi brzeg
a potem o brzasku
śpiewnie przywitam nowy dzień
i nową siebie – taką bezwstydnie chętną od
teraz już
By Anna Lilith Gajda © All Rights Reserved
23 maja 2013r.
Komentarze (7)
Gratuluję wiersza.
Oryginalna refleksja.Pozdrawiam:)
ciekawy refleksyjny wiersz pozdrawiam
Pełno mi tu zawirowań i rozedrgania, ale najważniejsze
jest optymistyczne zakończenie :))
Ciekawy wiersz pozdrawiam
larwa najpierw gąsięnicą jest jak zawiesina co kijanką
stają się później
tak też wygląda każdy kwiat
czy chwast by oko zobaczyło
jak się na zdrowiu odbija
albo przyjemność sprawia
sprawność motyla królewskiego
lub mało spotykanego anioła w bieli
też nocną ćmę w:)
Nowy dzień witam już nocą jak gwiazdka się wita z mym
dniem
I jest dziś jakby inaczej
Ciekawiej jest i jakby lżej
Pozdrawiam Ciebie:)