W pragnieniu trwania
listopad - niebo kolor zmieniło
chłodem przeszywa deszcz ciągle siąpi
słońce pobladło, ciepło zgubiło
i jak odnaleźć radość w szarości
popatrz wiatr odwieczny wędrowiec
w wilgotnej ciszy mglistego ranka
przysiadł cichutko w gałęziach dębu
odpocznie chwilę by znów zatańczyć
z lekkością strąci ostatnie liście
w pamięci naszej motyle wiosny
nadzieją zieloną latem śniły
tęsknotą jesienną cicho drżące
razem z nitkami babiego lata
zanim osiągną swe przeznaczenie
nim w proch obrócą nim się rozsypią
w pragnieniu trwania jeszcze wirują
Komentarze (77)
ach te mgliste poranki....;)ładny wiersz
Ladnie, w moich klimatach:)
Pozdrawiam, Marianko:)