Prawdzie w oczy.
Omijales me pytania
nie znajdujac odpowiedzi,
wykrzykujac swoje racje,
oklamujac ciagle siebie.
Egoizmem twym spetana,
despotyzmem udreczona,
tak konala milosc biedna,
jak ptak z chlodu zima kona.
A ty twierdzisz, ze wciaz kochasz.
Ja twarz zwracam w druga strone.
Zechcesz pojac chociaz troche-
Musisz w oczach mych utonac.
One sil nie maja kochac,
bo w nich tylko ciemnosc zalu.
Miej odwage w nie popatrzec,
jak zmarzniete umieraja.
Wersja poprawiona po dyskusji z bejowym przyjacielem..dziekuje ci.....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.