Prezent
Na dzień ojca, dawno temu,
chciałyśmy zakupić krawat.
Wiele było z tym problemów,
bo żaden się nie nadawał.
Wszystkie jakieś takie smutne,
w paski, gładkie, albo w kropki,
a wiadomo innym gustem
wykazują się podlotki.
Wreszcie taki ujrzałyśmy,
który obie nas zachwycił.
Na przepięknym tle błękitnym,
zgrabna postać baletnicy.
Kiedy ojciec ją zobaczył,
to okazał moc radości,
ale ku naszej rozpaczy,
bardzo rzadko krawat nosił.
Komentarze (41)
Krzemanko, to miałaś Tatę z wielkim poczuciem humoru.
Miał własne "baletnice', to dlatego nie afiszował się
z tą
na krawacie.
O gustach się nie dyskutuje, więc inny niż Ojciec
"mogą mieć zwykłe podlotki"
Pozdrawiam, uśmiechając się do wspomnień:)
te krawaty z dziewczynami, były
kiedyś na fali, bikiniarze je nosili, w nich
paradowali.
Pozdrawiam serdecznie
:)ileż to takich prezentów się nadawało i
nadostawało:) Zgrabnie napisane.
:) trzeba było jeszcze płytę "Jezioro łabędzie" :)))
Z prezentami różnie bywa...Dlatego ja daję przeważnie
gotówkę.
Pozdrawiam Krzemanko.
:))
Pozdrawiam:)
Prawdziwy gentlemen, przyjął z klasa prezent od swoich
ukochanych córek. To niewątpliwy dowód ojcowskiej
miłości. Cieple wspomnienie. Pozdrawiam serdecznie.
:o)
bo ojciec dobrze
zasady znał
no i na pewno
mamy się bał:)
piękny wiersz...
i tak też pozdrawiam:)
Dzięki Shizumo za komentarz. Dzisiaj myślę, że to było
raczej rozbawienie niż radość:)) Miłego wieczoru.
Jednak pokazał radość z otrzymanego prezentu :)