Promyczek
Budził się lekko mglisty
majowy poranek,
starszy pan z panią, przyszli
właśnie- na przystanek.
Ona, trzymała w dłoni
bukiecik konwalii,
on- uśmiechał się do niej,
coś sobie szeptali...
Nagle- promyk słoneczny
wyskoczył z platanu
i spojrzał prosto w oczy,
dostojnemu panu.
Pani bukiet uniosła,
twarz mu przysłoniła,
czyżby taka zazdrosna
o promyczek była?
A ten promyk niezwłocznie,
także owej pani
spojrzał w oczy zalotnie,
rad z takiej odmiany.
Tym razem się zdawało,
że pan był zazdrosny
o igrający z panią
promyczek radosny.
Pani oczy zmrużyła,
lecz ich nie zasłania,
filuternie posyła
promyczek do pana.
Wtem autobus nadjechał,
ludzie powsiadali,
nasz promyczek miał pecha...
wpadł w bukiet konwalii.
Niezwłocznie także wsiedli,
owa pani z panem
i byliby wywieźli
promyczek w nieznane.
Ale, w porę wyskoczył-
nie kończąc zabawy...
wciąż mruga w czyjeś oczy,
reakcji ciekawy.
Komentarze (36)
Prze śliczny i prze uroczy to wierszyk. Miło było
poczytać, tak jak miło Ciebie wraz z promyczkiem
tunel latach nie obecności zobaczyć. Pozdrawiam.
Uroczy wiersz :)
Dobrej nocy.
Bardzo ładny wiersz w treści i formie.
Msz w powinno być w bierniku (kogo, co?)
"i byliby wywieźli
promyczek w nieznane." zamiast w dopełniaczu
"i byliby wywieźli
promyczka w nieznane.", ale mogę nie mieć racji.
Miłego wieczoru:)
Lekko, radośnie.
Pozdrawiam :)
nie chciał być pasażerem na gapę
Pozdrawiam serdecznie
Z życia wzięte jest historia ważne że na końcu gloria