Proroczy sen mego obrazu śmierci
W mym umyśle tak Widze obraz mej śmierci
Obłędnie biegne przez ścieżkę pokrytą
ludzkimi zwłokami.Wiele z nich nie
przypomina juz kształtów
czlowieka...Scieżka powoli zwęza
się....Przystanelem aby spojrzeć...W ciele
lezacym na wprost dojrzalem Swa
Twarz...Powieki lekko przymknięte...Oczy
zaszle nieskonczoną Ciemnością...Z ust
saczyla sie powolutku Ciepla
Krew...Podszedlem blizej,uklęknąłem..twarz
ukrylem w slabych dloniach...Cialo
drgnelo...
Powoli wstając przemowilo do mnie....Jego
lodowate spojrzenie ciemnosci sparaliżowalo
mnie calkowicie. Tylko słabość i
bezradność..Uśmiechal sie szyderczo i
Krzyknął: ,,Już niedlugo Twoją dusze
przejmę ja...Wtargne do niej
nieproszony...Wezme jej gasnące życie A Twe
ciało powoli zacznie rozpadać się az
przestanie istnieć....Pamiętaj , iż ludzki
tępy egoizm , ich marnotractwo , pokusy ,
próżność....Dają mi siłe...Czekaj na mnie
cierpliwie .Zjawie sie nieproszony,
nieoczekiwany [...] . Krople potu pokrly
mam zimną twarz...Byla 3:00 w nocy...
Komentarze (2)
Mmmm.. piękny wiersz...widze pieszesz podobnie do mnei
:) pozdrwiama;*
Niesamowity wiersz;) Taki naprawdę głęboki... bardzo
mi się podoba... no w końcu jak zawsze..