Prozaicczność - warzywa i ja
Ucierane zielone ogórki,zapach subtelny na dłoni
Wieczór w słowach poranka
Pojechałem, kupiłem
przywlokłem do chaty
Piękna będzie dla mnie zima
w witaminy przebogaty
Kupiłem warzyw pełne torby, cześć w
walizkach
leżały na podłodze, teraz w miskach
Stałem nad nimi i strugałem im grzbiety i
garby
obcinałem łepki, krzyczały z bólu nie na
żarty
Radość i krzyki wszelakie w różnych
językach
Gdy kąpiel brały u kranu strumyka
Cebula płakała, nic innego nie potrafi
marchew – czy karoten zawsze czerwona
ogórki oślizłe, krzyczały szlag nas
trafi
razem z czerwonymi, nasza flaga zielona
Przekomarzały się pluskając pod wody
strugą
Do tarcia na tarce, wybierałem co drugą
Już wszystkie starte na miazgę brzuchami do
góry
Wielkie miski pełne, z nich powstały
jarzynowe wióry
Jutro rano wysyłam wiersz, mało poemat
o tym co dziś, ale to na jutro już nowy
temat
Bolesław pozdrawiający do snu (jest noc
02:22)
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (1)
Ciekawy wiersz, a jakoś nie zauważony, pozdrawiam :)