Przebudzenie
Obudziłam się w pierzastej pościeli
Jeszcze pachnąc słodyczy nocą
Promień słońca po ziemi się ścieli
Łąka błyszczy poranną rosą
Wzrok już prawie mam całkiem przytomny
Rozumowi rozkosz obrzydła
Nogi z chmury spuściłam bym mogła
Rozprostować pogniecione skrzydła
Każde pióro ma ślad pocałunku
Całe ciało przeciągam powoli
Palce błądzą szukając ratunku
Twego ciała słodkiej niewoli
I przytomnieć bym chciała i nie chcę
Noc mnie jeszcze woła do siebie
Dzień mnie kusi słonecznym blaskiem
Lecz chce zostać we własnym niebie
autor
ZUZANNA
Dodano: 2007-04-30 10:39:33
Ten wiersz przeczytano 745 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
uśmiech...to połowa pocałunku...a śmiech przez łzy????
gdy spływały mi po policzkach???
dziekuje ci za ta chwile....tu i teraz....choc nie dla
mnie i nie o mnie był ten wiersz:)