Przedporcie
Zmierzch zatoczył nad miastem koło,
w mroku zadrżały drzemiące drzewa.
Przebrzmiały, ucichły ptasie świergoty,
odpoczynku nadeszła senna pora.
Kot spłoszony fuknął, grzbiet najeżył,
puścił się pędem, zniknął za rogiem.
Wiązankę siarczystą wypluł przechodzień,
bełkocząc ruszył ku nowej przygodzie.
A sen nie przychodził, wędrowny magik.
Przyglądał się tylko , oczy mrużył.
Kołatał myślami w zmęczonej głowie,
przekładał na boki, zapędy studząc.
Dłońmi pochwycę snu srebrną nić ,
żaglu utkam lśniącą tkaninę,
odbiję od jawy brzegu w dal.
Snem otulona, pożegluję.
Komentarze (33)
Więc żegluj Ireno snem otulona
i niech się przyśni przystań wyśniona
Pozdrawiam Serdecznie
Jestem oczarowany+:) pozdrawiam serdecznie
Żegluj :)