Przemiana
Dla M.
Pochyliło się niebo nad nami
On miał oczy jak świeże oliwki
I księżyc się zadumał
On szeptał - jesteś cała z gwiazd
Wiatr pędził do domu
On gładził me zmęczone skronie
Drzewa śpiewały swe kołysanki
On płakał ze mną w złe dni
Ryby kończyły ostatnią wieczerzę
On dawał mi siebie we mnie
Deszcz zmywał pierworodny grzech
On chronił mnie w swych ciężkich
dłoniach
A trawy łkały bezgłośnie
On wiedział czym mnie karmić
I ziemia ustała
On powiedział - umieram
Ja też umarłam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.