Przemieszany smutek ze szczęściem
kolory tęczy pokrywają się szarością
Po przez łzy widać blady uśmiech
Chodząc po nizinach
Czasem wjadę winda w górę
Wciąż potykam się upadam
By później wstać i godnie iść
Popijając gorącą herbate w lecie
Trzymając w ustach lód w zimie
Patrze w ciąż z zamkniętymi oczyma
Dziwiąc się że nic nie widzę
Przyjaciółmi są ludzkie cienie
Mając otwarte usta udaje że mówie
A z uszu wciąż wyciekają ludzkie słowa
Tak wyglada nad ludzie moje życie
Komentarze (2)
ciekawy, uznanie za ten wiersz ;]
Podoba mi się Twój wiersz i używasz niesamowitych
metafor