przemijanie
gdy życie ze mnie po trosze, niezdarnie,
ledwo słyszalnym sykiem - ja go klinem,
palcami, westchnieniem: nie uchodź,
jeszcze popędź pod apogeum.
dmuchane, spuszczane; jak balast
nieważne dyskretnie strząśnięto
i więzy puściły. gwałtownie
opadam starozwiotczałą sukienką.
a palec w wentylu bezpieczeństwa,
obronnym uniesiony gestem. z wnętrza
nieśmiałym sykiem umyka zmysłowość
ze skulonym pod siebie urokiem.
autor
Żabnetta
Dodano: 2009-10-26 09:01:01
Ten wiersz przeczytano 432 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (8)
Z 9-ki wynika, że dobawiłem punkcika.
Robi wrażenie,mocno powiedziane.
sypialniany ;). pozdrawiam ciepło
Dotyk niebanalnie intymności Dobry;)
Żywy wiersz
szczerze...o życiu ,z jego minusami...
erotyk z materacem w tle :)
Piekny erotyk i refoleksja głęboka. Pozdrawiam i
daję+. L.
JEŻŻŻŻU! Ale wiersz! Ale szczerość! Ale odwaga! Brawa!