przemijanie
ku pocieszeniu dla tych którzy oburącz trzymaja sie swoich chęci gdy sił juz brak
przemijanie
szorstkością betonowej ściany
zachęcał pędy młodego bluszczu
by się wspinały i liżąc rany
tuliły szkielet rusztowań z chrustu
koroną winną uwieńczył głowę
bieli na skroniach cieniem dotykał
sączył z owoców wylewną mowę
bełkotał - trząsł się niczym osika
szczątki swych pragnień ukrył w zenicie
ściskając w dłoni wyschnięte maki
nie chciał by liście zżółkły o świcie
widząc jak słońce obnaża braki
autor
dobry czas
Dodano: 2006-12-12 21:27:03
Ten wiersz przeczytano 496 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.