PRZESYCENIE
W dzikim tłumie ekstaza
Okrzyki wulgarne, narkotyki
Głośno, parno i duszno
Skąpe ubrania, szpilki, erotyki
Przekrwione oczy podkrążone
Spodnie splamione błotem
Padaczka, rozdrażnienie
Pijacka banda a co potem?
Bijatyka, szkło tłuczone
Barbarzyństwo i rozpusta
Kabarety, śmiech, konkrety
Rozchylone uda, usta
Promieniuje czarne z białym
Gin, martini, wóda, whisky
Pomieszanie z poplątaniem
Biegnie, wzdycha, chore piski
Szósta rano, durny szloch
Motłoch, burdel, coś tam jeszcze
Bawi cię to? Ależ skąd!
Wszyscy żyjemy w tym piekle
Znowu budzik zadzwoni
Spotężni się ludzki głos
Będzie chciał przebaczenia
Może odmieni się czyjś los
Koniec z łajdactwem, chlaniem
Nienawidzę, nie chcę, nie mogę
Krwawi serce, sumienie, łzy
Szczęście utknęło gdzieś na dole
Komentarze (1)
ładny refleksyjny wiersz pozdrawiam