Przez okno horyzontu
Przez okno horyzontu zajrzę do Twego
świata
Z podmuchem jesiennego wiatru wśliznę się
do niego
Tylko zostaw mi otwarte drzwi Twojej
duszy
Tak tego pragnę, jak nigdy nie pragnęłam
niczego.
Oświetlę Twoje sny złotym kagankiem
szczęścia
Skreślę koszmary węglem czarnym jak
heban
Wszystko, co urodzi się w Tobie piękne i
dobre
Wezmę do słonecznego rydwanu i zaniosę do
nieba.
Zatrzymam w sobie odblask prometeuszowego
ognia
By być Twoim światłem w każdej najmniejszej
chwili
I zapach świeżo skoszonej trawy Ci
przyniosę
Zrobię wszystko, by Twoje życie umilić.
Delikatnym dźwiękiem obudzę świt w Twoim
świecie
A kiedy będziesz przecierał zaspane swe
oczy
Będę łagodnym światłem wpadającym przez
okno
By niemiły, ostry promień nigdy Cię nie
zaskoczył.
Wiatr hulający poproszę, by rozwiał Twoje
włosy
A duszę świata, by zachowała ten widok w
sobie
Gdy będziesz szedł ulicą usłaną jesiennymi
liśćmi
Jak tego dnia, gdy pierwszy raz pomyślałam
o Tobie.
Przez okno horyzontu zajrzę do Twojego
pokoju
Schronię się w rękawie płaszcza i poczekam
na Ciebie
Tak cicho, jakby mnie nie było, ale żebyś
wiedział,
Że zawsze możesz mnie wezwać, gdy będziesz
w potrzebie.
Tylko zostaw mi otwarte drzwi Twojej
duszy
I otwarte serce odważne, co nie boi się
nowego
I w oczach trochę łez, by zachować
prawdziwość
Dam Ci tak wiele, a sama pragnę jednego.
Ciebie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.