PRZYGODA Z WIERSZEM I TRZEMA...
Napisałem krótki wiersz. Wierszyk mój
wypadł taki jakiś niespójny, ale nie
przeskoczę samego siebie, mnie się podobał,
od razu pokochałem swoje dzieło.
Znajomej polonistce dałem go do oceny.
Patrzyłem jak zmienia się wyraz jej
czarnych oczu w miarę czytania mego
wiersza. Pani magister poprawiła
kilkanaście błędów ortograficznych i
stylistycznych, popatrzyła na mnie
groźnie, jak na ucznia który źle
przygotował się do lekcji i zaproponowała
mi promocyjne lekcje języka polskiego. Po
co mi korepetycje- zdziwiony wzruszyłem
ramionami. Och te brunetki –
pomyślałem z niechęcią.
Poszedłem do pani o zielonkach oczach i
rudych włosach ze swoim działem. Ale kiedy
zapoznała się ona z treścią wiersza, to
roześmiała się głośni i ironicznie, oraz
zaproponowała mi leczenie psychiatryczne.
„Takich poetów jak ty trzeba leczyć,
albo inaczej eliminować”
–powiedziała z nieukrywaną ironią.
Wiadomo że rude są wredne, chociaż to
kobieta wykształcona i bardzo inteligenta
nie martwiłem się jej zdaniem. Negatywna
opinia o rudych jest uzasadniona
–pomyślałem.
Znalazłem inną recenzentkę dla mojego
dzieła. Czytała mój wiersz i jej niebieskie
oczy śmiały się z radości i podziwu.
Absolwentka specjalnej szkoły podstawowej,
była zachwycona. „To jest
wspaniałe!!!” – wykrzyknęła z
podziwem. I niech ja teraz złapię takiego
co opowiada durnie kawały o głupich
blondynkach. Blondynki są naprawdę
inteligentne, wiem to po tym jak jasnowłosa
ocenie mój wiersz.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.