Przyszedłeś...
Przyszedłeś do mnie wiosną,
a z Tobą ona-miłość.
Niewinna,
niewymagająca
nieśmiała.
Usiadła cicho przy moim sercu,
szeptała do uszu mej duszy miłe słówka,
karmiła myśli nadzieją,
niespełnionymi nadziejami.
Ty i ona
rozchwialiście harmonię mego "ja".
Daliście mi poznać
słodycz cierpienia,
radość rozpaczy.
Odszedłeś...
Pozostawiłeś grzeszną smugę
na mym sumieniu.
A ta niewinna,
niewymagająca,
nieśmiała
miłość trwa
wyciskając raz po raz łzę;
słoną,
samotną,
niezcałowaną...
Komentarze (2)
na mnie ten wiersz wywarł wrażenie
urzekający.
Pozdrawiam.