Ptaszyna ( Reaktywacja )
Koegzystencja UWAGA ! Jako, że w dni Świąteczne, słowo pisane dobre uczynki głosi, postanowiłem zmienić zakończenie, dopisując REAKTYWACJĘ.
Usiadł wróbel, ten - domowy,
bardzo liczny ptak lęgowy,
na gałązce, wraz ze słońcem,
laik myli go, no… z dzwońcem,
Duża główka, krępe ciało,
jakby tego było mało
wierzch brązowy - dziobek silny,
brzuszek szary, więc -
правил&
#1100;ный.
Szkity cwaniak miał różowe,
krótko mówiąc kolorowe.
Usiadł, siedzi, w okno zerka,
niczym w pole, latem lerka.
Gdy wyjrzałem, krótko rzucił,
czy bym jemu nie podrzucił,
nieco owsa albo prosa,
ja mu na to - miałeś nosa,
mam pół wora w domu owsa,
zatem – łapaj, trzymaj…
hopsa…!
chwycił bestia worek w locie
i powiesił go na płocie,
trochę zziajał się nieboga,
może go bolała noga ,
może kulał, czort go wie,
ważne, że ten owies zje.
Ale wróćmy do rozmowy,
która doszła do połowy,
pytam wróbla dokąd leci,
czy jest sam, czy ma już dzieci.
Ćwirknął - ta, coś się wylęgło,
kiedy w kwietniu nam się sprzęgło,
będą trzy czy cztery sztuki,
młode, małe… jeszcze tłuki.
Tłuki mówisz - mój kochany,
w piórka wiatrem ty szarpany.
- Wie pan - zaczął - ćwir, ćwir, ćwir,
ćwir,
mówią żem jest lekki świr.
- A to czemu, powiedz szczerze,
czyżbyś był skubany w pierze…?
- Widzisz pan - tak odpowiada,
- Czasem kurcze… tak wypada,
chcesz być wróblem jak ta lala
a tu nagle coś przywala,
niczym kamień z procy bity,
ćwierkasz po tym, jak pies zbity.
No i wówczas dla odmiany,
troszkę latam skołowany,
latam wtedy tak wysoko,
nie dostrzeże z Ziemi oko.
Te kondory z Ameryki,
kiepskie mają w tym wyniki,
bo to jest już stratosfera,
tlenu - mało jak cholera.
Ale sobie daje radę,
bo po prostu na to - kładę…
kilka źdźbeł, powiedzmy trawki
i do tego ciut zaprawki.
Krótko mówiąc, to drobiazgi,
gniazda - cztery poszły w drzazgi,
jaj nie zliczę - wytłuczone,
no i raz zmieniłem żonę…
Teraz widzi pan dlaczego
czasem lecę na jednego.
- Jasna sprawa powiedziałem
i bazooki* skierowałem,
prosto w gałąź, tam gdzie siedział,
by uczynić - lukę, przedział,
wyrwę - nazwij to jak chcesz…!
Aby trafić - dobrze mierz,
potem wciśnij szybko spust,
z drzewa się ostanie chrust.
Morał z tego - taki oto,
nie pij wódki - ty niemoto…
REAKTYWACJA
Kiedy kurz na ziemię opadł,
dym gryzący oczu dopadł
i wycisnął łzy perliste,
stało się wnet oczywiste,
będą rychło w dzwony bili,
gdyż wróbelek już nie kwili.
Nagle - ktoś w mój lufcik tłucze,
ja - sądami cię oduczę…!
Strzelać prosto do wróbelka…
niech dopadnie ciebie wszelka
niemoc i różne choróbska…!
- jak mawiała N.K. Krupska**.
Oczom własnym ja nie wierzę,
wróbel - żyje…! Na
pacierze…!
Kubrak w strzępach, prawie goły,
- to już koniec epistoły.
excudit
lonsdaleit
*bazooki - amerykańska ręczna wyrzutnia
pocisków (granatnik o kalibrze 3,5")
**N.K. Krupska - żona Włodzimierza
Lenina
siaba - już Cię kocham ;)
23:59 Sobota, 25 grudnia 2010 - mroźno.
Komentarze (20)
Słyszałem o "pijanym zającu", a dziś przeczytałem o
pijącym wróblu. Pozdrawiam!
szkoda wróbelka niech biedak ćwierka:)co mu
zostało...marne ciało:)
powiem choć nie wierz to pragnienie wylane na
papierze....działo się działo ...pozdrawiam
Masz szczególną lekkość pióra - nielekkie tematy lekko
płyną w Twoich wierszach. Pozdrawiam
Czyzbys sie komus z czegos tlumaczyl autorze?
Fakt" od wodki rozum krotki",podobno.
Ale i tak Cie bardzo kochaja czytelnicy