Purpura
Wyobraźcie sobie życie bez ciała - nie ma ust. nie ma oczu. nie ma nosa. Jak to tak?
Wy wszyscy myślicie podobnie, nie do
mnie,
inaczej niż moje, są myśli nieznośne,
mówiące,
kuszące. Ja wierzę i słucham i myślę i
słyszę,
i zrobię co karze mi myśl tamte słowa co
woła
je ktoś kto nie imie, a brzmienie ma,
wielkie pustkowie na środku wielkiego
z małymi niczyimi pustkami na
pustkach.
W nicości szarości, na bieli, pod
czernią
za dziurą co wejściem do zmiany za
nami
schowany już stoi i czeka ten z mleka,
ten biały, co czarnym nie mami.
A trwa to już długo i dłużej się uda,
niż myśli potrafią tłumaczyć to w
cuda,
nie skończy się, potrwa i zostaw to,
dotrwa
do końca bez końca na końcu końcówki.
A potem daleko, najdalej z dalekich
odległości. Z szarości wyłania się,
słońce...
A siedząc na chmurze pod słońcem, wspominam te z dołu miesiące, tygodnie i dni co płynąc, uciekły gdzieś... gdzie, nie pamiętam...
Komentarze (3)
A już się bałem, że słońce za chmurą pozostanie...
Nie spojrzy na ziemię zagubione pośród Twoich słów...
Opisałeś je tak bardzo skomplikowanie..
Lecz ono spojrzało, by pojawić się w Twoim wierszem
znów...
hm..no cóż bez cielesności - fizyczności jakiekolwiek
istnienie ....to z powietrzem mi się kojarzy...chociaz
być traktowanym jak powietrze to przykre. Pozdrawiam,
jestem na tak
Faktycznie wiersz warty filozofa:) Podoba mi sie
rozwazanie jak rowniez ta dziwaczna "pokrecona"
rzeczywistosc, bo...tam na koncu slonce...Cieplo sie
robi w twarz. Pozdrawiam serdecznie.